HYBRYDA
Opublikowano: Autor: Krzysztof GłombZ lektury w sieci wynika, że podejście amerykańskiej administracji podziela w Polsce większość rodziców, zabierających w tej sprawie głos w mediach społecznościowych.
Tymczasem już nigdy nie będzie tak samo. Nic w nowym roku szkolnym nie będzie takie same, jak w minionym. Żaden z aktorów społeczności szkolnej nie powróci do swojej roli sprzed pandemii. Nie tylko dlatego, że zmieniła ona sposób doświadczania związku ze szkołą w wymiarze indywidualnym, np. uświadomiła rodzicom z kim i z czym dzieci mają do czynienia na co dzień w szkole, a nauczycielom pozwoliła do bólu poznać własne ograniczenia i motywacje. Ale przede wszystkim dlatego, że dowiedzieliśmy się – półgębkiem mówią o tym wyniki dotychczasowych badań - że można inaczej. Lepiej, ciekawiej, bliżej osobistego doświadczenia ucznia. Że z ogólnego chaosu wyłaniały się gdzieniegdzie, jeszcze nieśmiało, satysfakcjonujące zachowania uczniów, ciekawe doświadczenia metodyczne i innowacje organizacyjne. Jesteśmy kilka, kilkanaście kroków od dyskusji o modelu „nowej szkoły”. Debaty na poziomie strategicznym dodajmy, bo dyskusji o mikrowymiarach polskiej szkoły mamy aż nadto w przestrzeni mediów społecznościowych.
Zanim jednak zbudowaliśmy z tych pozytywnych klocków (prawda że stanowiących lichy procent całości, ale jednak pozytywnych) większej konstrukcji – ta jeszcze przed nami – powróciliśmy do publicznej dyskusji o prostej alternatywie: będą instrukcje z góry i to na czas, czy nie będą.
Jakieś będą i podzielą opinie różnych środowisk składających się na społeczność szkolną. Niekoniecznie tylko według kryterium politycznych sympatii, często podle prywatnych uwarunkowań – zwłaszcza rodziców. Nie pojawi się prawnie obowiązujący opis modelowej szkoły czasu pandemii w roku szkolnym 2020/2021. Pojawią się wariantowe propozycje, obwarowane różnorodnymi linkami do odpowiedzialności już to kuratorium, już to organu prowadzącego, już to władz sanitarnych, przypieczętowane wszakże przesadzającym stwierdzeniem: o wszystkim finalnie decyduje dyrektor szkoły.
Warto fakt ten uświadomić sobie nie tylko dlatego, by ubolewać nad losem dyrektorów, których pandemia zmusza do radzenia sobie z dodatkową nawałą, lecz by zobaczyć wyraźnie jak wielką moc sprawczą ma dziś dobry, aktywny, nowoczesny na wielu polach dyrektor szkoły. Znam takich, którzy już dziś, a właściwie od wielu tygodni, niemal od zakończenia poprzedniego roku szkolnego programują nowy. Nie czekając na wytyczne, choć ich oczywiście wyglądając.
A przede wszystkim wykorzystując wywołaną pandemią gotowość systemu do przyjmowania stopniowych zmian transformujących szkołę modernizacyjnie na polach: metodycznym, kompetencyjnym, organizacyjnym, wychowawczo-psychologicznym i infrastrukturalnym. Zmian - dodajmy - jeszcze pół roku temu nie do pomyślenia.
Ich rezultaty złożą się na – zaawansowany w różnym stopniu model szkołyhybrydowej, czyli łączącej dotychczasową naukę stacjonarną na terenie szkoły, z różnymi formami uczenia (się) poza nim. Ale – dodajmy – także sama stacjonarna nauka ulegnie zmianie, dostosowując się funkcjonalnie do całości nowego procesu dydaktyczno-wychowawczego. Jak to się stanie? Oto kilka przykładów:
REŻIM SANITARNY. Uwarunkowania COVID – 19 powodują, że zmiany obejmować muszą wprowadzenie specjalnego reżimu sanitarnego w szkołach. Po pierwsze standardem stać się winien obowiązek dezynfekcji rąk przez wszystkich co najmniej przy wejściu do szkoły, a także na korytarzach szkolnych, wietrzenie sal oraz zakaz odwiedzin w szkołach osób trzecich. Po drugie należy rozważyć wprowadzenie i zapewnienie maseczek dla nauczycieli i opiekunów świetlic w wieku powyżej 50 lat (oraz innych chętnych).
Znacznie trudniejsze, ale mocno zwiększające skuteczność zabezpieczeń byłoby tworzenie – wzorem już wprowadzonych w Wielkiej Brytanii – tzw. „baniek izolacyjnych”, czyli oddzielonych od siebie fizycznie grup uczniów nie kontaktujących się z sobą. W UK taką jednostką izolacyjną w szkołach podstawowych jest pojedyncza klasa a w ponadpodstawowych – rocznik. „Bańki” różnią m.in. godzinami rozpoczynania i kończenia zajęć, porami przerw, czy porami posiłków w stołówce. To nie fantasmagoria, to wymóg organizacji szkoły na Wyspach od września.
Koniecznym będzie w każdej szkole także opracowanie, formalne wprowadzenie i uświadomienie wszystkim na początku roku szkolnego – kadrze, uczniom i ich rodzicom – specjalnych procedur działań i zachowań na wypadek podejrzenia zakażenia koronawirusem SARS-COV-2. Absolutną regułą stać się musi pozostawanie w domu pracowników szkół i uczniów w przypadku pojawienia się jakichkolwiek symptomów choroby: podniesionej temperatury, kaszlu, osłabienia ogólnego, czy bólów kostno-stawowych. Warto zalecać – tam gdzie to możliwe – niekorzystanie z transportu publicznego. O wszystkich tych uwarunkowaniach dzieci i rodzice powinni zostać powiadomieni pierwszego dnia nowego roku szkolnego, a w szkołach obsługujących dziennik elektroniczny na kilka dni przed nim.
Wszystko to zadania dla dyrektorów. Trudne? Arcytrudne. To zarządzanie kryzysowe w czystej postaci. Przypomnijmy jednak: mamy pandemię w trwałej postaci. Nic się w jej przebiegu nie zmieniło istotnie od miesięcy. Liczba zakażeń w zakładach pracy, podczas spotkań, na weselach (a więc w skupiskach większej liczby osób) – wręcz rośnie i stanowi zdecydowaną większość wszystkich rejestrowanych przypadków. A czeka nas – jak mówią epidemiolodzy – niemożliwy do zahamowania wysyp zachorowań na grypę, który trudność tę jeszcze spotęguje.
Dużo dałaby pomoc organów prowadzących, na przykład w ujednoliceniu procedur reagowania w przypadku podejrzenia zakażeniem w gminie, czy powiecie. Warto czym prędzej podjąć takie prace. Organy prowadzące – znów wzorem brytyjskim – mogłyby w porozumieniu z władzami sanitarnymi zapewnić dostęp kadry szkolnej do testów na koronawirusa, zamawiając usługi „wymazobusów”. Pilnym zadaniem egzekutywy samorządów jest nawiązanie jeszcze w sierpniu stałych relacji z odpowiednią terytorialnie stacją SANEPID i ustanowienie kanału bieżącej informacji i merytorycznej interakcji.
METODYKA. To co dobre na COVID-19 sprzyja także zmianom metodycznym i organizacyjnym. Realizacja konceptu „jednostek izolacyjnych” wymaga na poziomie organizacyjnym m.in wprowadzania różnego czasu rozpoczynania lekcji przez klasy, przemyślenia tras niekolizyjnych dróg poruszania się uczniów w szkole, a w konsekwencji zmiany planu lekcji w sposób ograniczający przemieszczanie się klas po szkole.
Ale nade wszystko ważne będzie wprowadzenie zmian umożliwiających skuteczne stosowanie metod dydaktycznych wspierających nauczanie zdalne i hybrydowe: aktywizujących ucznia i umożliwiających interakcje, a także zapewniających indywidualizację i odmiejscowienie nauczania. Takie metody to w pierwszym rzędzie: metoda projektu, odwrócona klasa i gamifikacja.
Aby tak się stało, należałoby na czas pandemii, pilotażowo, wprowadzić model odchodzenia od 45 - minutowych jednostek lekcyjnych oraz podzielenia czasu uczenia (się) między pobyt w szkole i w innych miejscach (domu, w terenie). Trzeba postawić sprawę jasno: odwzorowywanie przebiegu tradycyjnych lekcji do postaci 45-minutowej lekcji online, z którym mieliśmy do czynienia w wielu „ambitnych” szkołach, jest nie tylko kontrproduktywne, ale i szkodliwe dla zdrowia uczniów i nauczycieli. Warto rozważyć zastąpienie go blokami tematycznymi (przedmiotowymi) złożonymi z mniejszych modułów. Obrazowo rzecz ujmując, zamiast wyboru z krótkiego menu, uczeń otrzymywałby wiedzę w formule „baru tapas”.
W domu uczniowie zapoznawać się powinni głównie z materiałem „wykładanym” przez nauczycieli w ramach 15-20 minutowych prezentacji materiału online, w czasie rzeczywistym lub zarejestrowanym na wideo (wystarczy smartfon lub prosta aplikacja wideokonferencyjna). Pobyt w domu umożliwia również pracę w grupach uczniowskich realizujących swoje projekty edukacyjne, nadzorowane online przez nauczyciela. A także korzystanie z indywidualnych porad pedagoga lub psychologa szkolnego realizowanych z wykorzystaniem narzędzi wideokonferencyjnych.
Nowy rok szkolny to znakomita okazja, by nauczyciele różnych przedmiotów wprowadzili uczniów systematycznie w wiedzę o istniejących zasobach edukacyjnych, szczególnie tcyh dostępnych na dojrzałych platformach edukacyjnych, np. Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej MEN (https://epodreczniki.pl), Akademii Khana (https://pl.khanacademy.org/), WSIP (https://www.wsip.pl/wsipnet-pl), czy Learnetic (https://www.learnetic.pl/). Warto także motywować uczniów do samodzielnej eksploracji nie tylko cyfrowych treści, ale i różnorodnych narzędzi edukacyjnych dostępnych na platformach: testów, gier, kursów. Dajmy im szansę osobistego doświadczania, popełniania błędów, poszukiwania rozwiązań, dla których w tradycyjnej szkole znajdują niewiele przestrzeni.
Odpowiednio przygotowany do pracy zdalnej nauczyciel przedmiotów humanistycznych, korzystając z metody projektu lub odwróconej klasy, jest w stanie zmotywować ucznia (grupy uczniów) do aktywności daleko bardziej wyrazistej i atrakcyjnej z ich punktu widzenia niż podczas lekcji prowadzonej metodą podawczą. Im wyższy etap edukacyjny, tym jakość tych lekcji może rosnąć.
Sieć daje uczniom różnorodne możliwości komunikacji w grupach z zastosowaniem dogodnych dla nich platform cyfrowych, niekoniecznie z udziałem nauczyciela, zaś prezentacja wyników prac nad projektami odbywa się w takim przypadku z wykorzystaniem platformy wybranej przez szkołę, w polskich warunkach najczęściej Microsoft TEAMS i G-Suite. Prezentację wyników można też zaplanować w szkole, podczas lekcji, których liczba w tygodniu będzie ograniczona, by dać szansę na zapewnienie reżimu sanitarnego. Przy sprzyjającej pogodzie wiele zajęć można przeprowadzić na wolnym powietrzu, wzorując się na znanych przykładach z kampusów uniwersyteckich. Warto rozważyć lekcje przedmiotów przyrodnicznych w naturalnym otoczeniu, o co łatwo szczególnie w przypadku szkół wiejskich.
Trudne? Arcytrudne. Ale warto wykorzystać pandemię jako katalizator zmian w szkole. Konieczność przejścia na „zdalne nauczanie” w takim, czy innym wymiarze oznacza szansę na wprowadzenie do szkoły dydaktyki bliskiej uwarunkowaniom poznawczym ucznia i wyzwaniom cywilizacyjnym trzeciej dekady XXI wieku.
ORGANIZACJA. Podstawa nowej organizacji szkoły się nie zmienia. Jest nią obowiązek szkolny. Każdy uczeń zobowiązany jest do uczestnictwa w lekcjach, czy to online, czy to zwyczajowo - w szkole. We wspomnianej już Wielkiej Brytanii władze oświatowe jasno określiły ten obowiązek w przepisach, jakie obowiązują od września. Oznacza to także obowiązek włączania kamer potwierdzających aktywność ucznia podczas zajęć. Jeśli dzieci i rodzice mają problem ze urządzeniami cyfrowymi lub dostępem do Internetu, powinni zgłaszać się do szkół lub organów prowadzących zawczasu. Te ostatnie dysponują bowiem sporą paletą możliwości w zapewnieniu warunków technicznych do nauki. Jeśli mimo to, uczeń ginie z radaru szkoły, dyrekcja powinna podejmować skrupulatne działania, by kontakt z uczniem odzyskać. Nie boję się powiedzieć: także z wykorzystaniem możliwości policji.
Zmiany organizacyjne będą konieczne jako odpowiedź na wprowadzenie reżimu sanitarnego i nowe hybrydowe procesy uczenia (się). Przestawiając naukę przedmiotów humanistycznych głównie na kanał cyfrowy, przedmioty matematyczno-przyrodnicze – matematykę, fizykę, geografię, przyrodę, czy chemię realizować możemy w modelu mieszanym: pozostawiając teorię zajęciom online, a ćwiczenia praktyczne lokalizując w szkole. Podobnie jak i przedmioty praktyczne, takie jak muzyka, plastyka, czy wreszcie wychowanie fizyczne.
Codzienne zajęcia, czy to w modelu online, czy hybrydowym zawierać powinny moduł interakcji między wychowawcą a uczniami klasy, którą się opiekuje. Zamiast klasycznej lekcji wychowawczej dobrą okazją do zapewnienia ciągłości interakcji z uczniami w czasach pandemii będą regularne rozmowy, podczas których obie strony będą mogły lepiej poznać swoje potrzeby, a uczniowie odpowiedzieć na pytania pedagoga i podyskutować o swoich obawach, problemach, oczekiwaniach.
Ważną rolę w organizacji szkoły odgrywać musi komunikacja między szkołą a rodzicami, skutkująca bieżącą dwustronną informacją. Wiele problemów pierwszych miesięcy pandemii dałoby się rozwiązać, gdyby obie strony w latach przed COVID-19 wypracowały odpowiadająca na cyfrowe wyzwania cywilizacyjne kulturę dialogu. Pandemia jest czasem wielu eksperymentów na tym polu.
*
Pandemia COVID-19 to dla polskiej szkoły czas trudny, czas emocji, czas próby. Ale i okazja do modernizacyjnych zmian, które umownie nazwać można transformacją cyfrową. Przedstawiony powyżej zbiór wskazówek nie wyczerpuje listy aktywności, jakie składać się powinny na obraz post-transformacyjnej „szkoły nowych szans”, lecz wskazuje na główne procesy zmiany. Jestem pewien, że niektóre z polskich szkół pójdą tą drogą.